i udać się w podróż incognito
Zostać żebrakiem, albo pijakiem
Zostawić materialną przeszłość
Nic nie budować cieszyć się życiem
Wsłuchać się w ludzi i ich pragnienia
Budzić się wtedy, gdy wstaje słońce
Nie mieć niczego, oprócz cienia
i lecę...
Gdyby można tak zostawić wszystko co dotąd znam
Wiedzieć, że tam gdzie ja jest mój dom
W oczach mieć cały świat
Podróżować, wolnym nie liczyć lat
Wiedzieć, że tam gdzie ja jest mój dom
Wsłuchać się w kamień, pogadać z drzewem
I z każdym bogiem być bardzo blisko
Nie czynić dobra i nie przeszkadzać
Poczuć, jak wokół tętni wszystko.'
Przygotowania do kolejnego wyjazdu czas zacząć! Tym razem padło na Dubaj. Z natury jestem niecierpliwa i sama nie wiem, co we mnie zwycięża - irytacja, że to jeszcze 3 miesiące, czy słodycz oczekiwania i planowania. A planować już zaczęłam. Najpierw planowałam, gdzie pojadę (co mniej więcej zaczęło mieć miejsce na tydzień po powrocie z Meksyku), a teraz zaczęłam planować jak polecimy, gdzie będziemy spać, co zobaczymy, co zjemy, ....
Problem polega na tym, że nie tylko widzę to wszystko na obrazkach. Ja już tym żyję, już tam jestem. Już węszę zapach arabskiej herbaty, już czuję suchy, pustynny wiatr na skórze, już moczę stopy w czyściutkiej wodzie Zatoki Perskiej. Wiem już co ubiorę, jak się przywitam z miejscowymi, czego spróbuję. Mają tam NAJwyższy budynek świata, NAJwiększe oceanarium, NAJwiększe centrum handlowe. A zaraz obok tego wszystkiego mają pustynię i wielbłądy i taką ciszę, którą przerywa tylko podmuch wiatru. I ja tam będę! Mimo całego mojego narzekactwa, mimo wszystkiego co mi w życiu nie do końca wyszło, jestem w gruncie rzeczy cholernie szczęśliwym człowiekiem :)
Pozdrawiam (fizycznie z salonu, mentalnie z Emiratów)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz