Ponieważ pomysł na prowadzenie bloga pojawił się dosyć późno, pomyślałam, że warto nadrobić zaległości z bliższej lub bardziej odległej przeszłości. W kolejnych postach cofnę się kilka lat do tyłu i spróbuję odkopać w pamięci wspomnienia z kilku odwiedzonych miejsc.
Dlaczego Praga?
Pomysł na wyjazd do Pragi zrodził się dosyć spontanicznie - kilka zdjęć zobaczonych na Internecie, szybka kalkulacja kosztów, szacowanie odległości oraz czasu podróży i już pakowaliśmy bagaże. Pojechaliśmy w trójkę - ja, małż i siostra. Jako, jeszcze wówczas, studenci musieliśmy minimalizować koszty. Pięciodniowy pobyt zaplanowaliśmy na lipiec.
Jak się tam dostać?
Dowiedzieliśmy się, że do Pragi kursuje bezpośredni pociąg z Krakowa. Ceny przystępne, ale nie niskie. Każdy system udaje się jednak przechytrzyć. Okazało się bowiem, że jeżeli zdecydujemy się dojechać pociągiem do polskiego Cieszyna, przejść granicę pieszo i kupić kolejny bilet z czeskiego Cieszyna do Pragi, to możemy trochę zaoszczędzić. A przy okazji zwiedzić Cieszyn/-y.
Polski Cieszyn |
Cesky Tesin |
Tablica informacyjna na dworcu |
Pierwsze wrażenie
Samo przejście graniczne praktycznie nie istnieje. Gdyby nie tabliczka informacyjna, nawet nie wiedzielibyśmy, że już przekroczyliśmy granicę innego państwa. Dworzec czeskiego Cieszyna znajduje się zaraz za granicą i ... pozostawia wiele do życzenia :) Nie jest jednym z najbardziej reprezentacyjnych - to na pewno! Przy kasie próbowaliśmy dogadać się po angielsku, ale zaraz nas sprowadzono na ziemię, prosząc, żebyśmy mówili po polsku. Łamanym połączeniem polskiego i czeskiego udało nam się kupić bilety do Pragi. Od razu urzekł nas czeski język. Jest przezabawny. Droga do Pragi zajęła wprawdzie kolejne kilka godzin, ale czas minął nam szybko i przyjemnie. Pociągi było zadbane i czyste, a tamtejsi mieszkańcy raczyli się w nich wódeczką, która rozstawili z przenośnym, podróżnym zestawem kieliszków na pociągowych stolikach. I nie - nie było żadnych awantur, nikt nie był pijany.
Po wyjściu z dworca od razu uderzyło nas piękno Pragi. Stare, zabytkowe budynki można tutaj spotkać na każdym kroku. Aparat poszedł w obieg od pierwszych minut, jednak na początku skupiliśmy się na odnalezieniu metra i zostawieniu ciężkich bagaży w miejscu, gdzie mieliśmy spać. Praga nie posiada super-rozwiniętej sieci metra, ale wszędzie można się spokojnie dostać dostępnymi nitkami. Bilety są w przystępnej cenie. Szybko udało nam się kupić wieloprzejazdowy bilet i już po kilkunastu minutach byliśmy na docelowym przystanku.
Cechą Pragi, która zwróciła naszą uwagę jest jej niezwykła czystość. Nie ma śmieci na ulicach i trawnikach. Co kawałek rozstawione są kosze, które dodatkowo posiadają 3 osobne pojemniki segregacyjne (Brawo, Prago!).
Gdzie spaliśmy?
Ze względu na wspomniane wcześniej ograniczenia finansowe, wybraliśmy najtańszą opcję noclegową. Spaliśmy w ... akademiku! A właściwie był to chyba bardziej internat. Miejsce pozostawiało wieeeele do życzenia, ale wspominamy je z uśmiecham na twarzy :) Miła Pani, która wyglądała na woźną, przywitała nas uprzejmie, dała klucz i już po chwili byliśmy w naszym 'apartamencie' dla trojga. Musiał wcześniej należeć do męskiej części społeczności, bo ze ścian dookoła spoglądały na nas plakaty pań w bieliźnie i zdjęcia sportowych samochodów (jak oryginalnie! :)). Niemniej miejsce miało nam służyć wyłącznie za pokój, w którym możesz położyć głowę na poduszce po długim dniu zwiedzania, więc zupełnie nam to nie przeszkadzało.
Co zwiedzić?
Wszystko! Jak najwięcej się da! W Pradze spędziliśmy 5 dni i ani przez minutę nie nudziliśmy się.
Mieliśmy w miarę określone punkty, które chcemy zobaczyć, niemniej droga do nich zajmowała nam czasami godzinę dłużej, bo wszędzie dookoła były kolejne miejsca warte zobaczenia i budynki, którym musieliśmy zrobić zdjęcia.
Moja czołówka z Pragi to:
- Zamek na Hradczanach
Dzielnica królewska jest przeogromna i śmiało mogę stwierdzić, że na jej zwiedzenie przeznaczyć można cały dzień. Warto kupić bilet 'all inclusive' na cały teren zamku, bo osobne atrakcje kosztują sporo, a naprawdę żal ich nie zobaczyć. Wśród nich znajdują się: piękna katedra i bazylika, stary zamek królewski, belweder królowej Anny, wieże i Złota Uliczka. Poza tym niekończące się labirynty ulic i uliczek (co jedna, to piękniejsza), pełno mini-muzeów, w których czas stanął w miejscu. Przechodzi się obok małych drzwiczek i okazuje się, że można je otworzyć, wejść tam i zobaczyć jak niegdyś żyli ludzie. Pokoje, pracownie, kina - wszystko za płytą szkła, ale klimat niesamowity!
- Rynek starego miasta
Trochę zatłoczony, jak na stolicę państwa przystało, ale mimo wszystko trzeba go zobaczyć. Praga jest piękna, zabytkowa, ale równocześnie ma w sobie coś mrocznego i tajemniczego. Przynajmniej w moich oczach. Miałam wrażenie, że wiem, skąd Kafka czerpał swoje inspiracje. Warto zrobić sobie spacer po rynku, pobłądzić w odchodzących od niego, niezliczonych uliczkach, zobaczyć słynny praski zegar astronomiczny, wstąpić do restauracji na obiad.
- Wyszehrad
Na wzgórzu nad brzegiem Wełtawy mieści się przepiękny zamek, a właściwie twierdza - Wyszehrad. Drogi na szczyt wzgórza wiodą przez imponujące bramy, a na miejscu czeka na nas przepiękna katedra (której nie udało nam się zwiedzić, gdyż akurat odbywał się w niej ślub), liczne ścieżki spacerowe, parki, i przede wszystkim ogromne platformy widokowe, z których rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na czerwone morze praskich dachów.
- Most Karola
Mosty na Wołtawie wydają się być rozstawione niemal z geometryczną dokładnością, przecinając rzekę równoległymi pasmami. Tworzą przy tym niesamowity widok, podziwiając panoramę miasta z wysokości. Najbardziej popularnym jest Most Karola, który ma ponad 500 metrów długości i prawie 10 metrów szerokości. Na ogromnym kamiennym moście zobaczyć można mnóstwo rzeźb, masę kataryniarzy, muzyków, kramów, straganów z pamiątkami i ... tłumy turystów. Niemniej warto nim przejść, żeby przez chwilę poczuć jego wyjątkowy klimat, a później ... szybko uciec. Trzeba bowiem wiedzieć, że wystarczy tylko zejść z zatłoczonego Mostu Karola i znajdujemy zupełnie inne, oblicze Pragi - oazę spokoju, tzw. praską Wenecję - Wyspę Kampa.
Pragę zapamiętam, jako miasto tysięcy zabytków, wspaniałych, starych budowli, życzliwych ludzi, mówiących zabawnym językiem, tętniących życiem miejsc turystycznych oraz małych, zacisznych uliczek. Miasto tajemnicze, piękne, a zarazem po części mroczne. Na pewno warte uwagi na turystycznej mapie świata.
W Pradze (głupio się przyznać) jeszcze nie byłam. Ale planuję taką podróż niedługo, więc tym bardziej miło czytało się Twój wpis! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEhh relacja i tak nie jest taka, jaką ją sobie zaplanowałam. Na 5h przed komputerem 1 pisałam, 1 wybierałam zdjęcia i 3 walczyłam z edytorem Bloggera, który mnie pokonał :( Ustawiam zdjęcia, ustawiam tekst, po czym publikuję i 'bach' wszystko przeskakuje i zmienia pozycje. Poddałam się póki co. Opis miał być bardziej wyczerpujący, ale nie wyszło tym razem ;) Chętnie zerknęłabym do Ciebie, ale po kliknięciu w Poradnik Turystycznego Myślenia pojawia się tylko konto Google +.
Usuń