sobota, 21 listopada 2015

Mgliste wspomnienia Pragi

Ponieważ pomysł na prowadzenie bloga pojawił się dosyć późno, pomyślałam, że warto nadrobić zaległości z bliższej lub bardziej odległej przeszłości. W kolejnych postach cofnę się kilka lat do tyłu i spróbuję odkopać w pamięci wspomnienia z kilku odwiedzonych miejsc.


Czechy - Praga



Dlaczego Praga?

Pomysł na wyjazd do Pragi zrodził się dosyć spontanicznie - kilka zdjęć zobaczonych na Internecie, szybka kalkulacja kosztów, szacowanie odległości oraz czasu podróży i już pakowaliśmy bagaże. Pojechaliśmy w trójkę - ja, małż i siostra. Jako, jeszcze wówczas, studenci musieliśmy minimalizować koszty. Pięciodniowy pobyt zaplanowaliśmy na lipiec.


Jak się tam dostać?

Dowiedzieliśmy się, że do Pragi kursuje bezpośredni pociąg z Krakowa. Ceny przystępne, ale nie niskie. Każdy system udaje się jednak przechytrzyć. Okazało się bowiem, że jeżeli zdecydujemy się dojechać pociągiem do polskiego Cieszyna, przejść granicę pieszo i kupić kolejny bilet z czeskiego Cieszyna do Pragi, to możemy trochę zaoszczędzić. A przy okazji zwiedzić Cieszyn/-y.
Polski Cieszyn

Cesky Tesin

Tablica informacyjna na dworcu


Pierwsze wrażenie

Samo przejście graniczne praktycznie nie istnieje. Gdyby nie tabliczka informacyjna, nawet nie wiedzielibyśmy, że już przekroczyliśmy granicę innego państwa. Dworzec czeskiego Cieszyna znajduje się zaraz za granicą i ... pozostawia wiele do życzenia :) Nie jest jednym z najbardziej reprezentacyjnych - to na pewno! Przy kasie próbowaliśmy dogadać się po angielsku, ale zaraz nas sprowadzono na ziemię, prosząc, żebyśmy mówili po polsku. Łamanym połączeniem polskiego i czeskiego udało nam się kupić bilety do Pragi. Od razu urzekł nas czeski język. Jest przezabawny. Droga do Pragi zajęła wprawdzie kolejne kilka godzin, ale czas minął nam szybko i przyjemnie. Pociągi było zadbane i czyste, a tamtejsi mieszkańcy raczyli się w nich wódeczką, która rozstawili z przenośnym, podróżnym zestawem kieliszków na pociągowych stolikach. I nie - nie było żadnych awantur, nikt nie był pijany.
Po wyjściu z dworca od razu uderzyło nas piękno Pragi. Stare, zabytkowe budynki można tutaj spotkać na każdym kroku. Aparat poszedł w obieg od pierwszych minut, jednak na początku skupiliśmy się na odnalezieniu metra i zostawieniu ciężkich bagaży w miejscu, gdzie mieliśmy spać. Praga nie posiada super-rozwiniętej sieci metra, ale wszędzie można się spokojnie dostać dostępnymi nitkami. Bilety są w przystępnej cenie. Szybko udało nam się kupić wieloprzejazdowy bilet i już po kilkunastu minutach byliśmy na docelowym przystanku. 
Cechą Pragi, która zwróciła naszą uwagę jest jej niezwykła czystość. Nie ma śmieci na ulicach i trawnikach. Co kawałek rozstawione są kosze, które dodatkowo posiadają 3 osobne pojemniki segregacyjne (Brawo, Prago!).


Gdzie spaliśmy?

Ze względu na wspomniane wcześniej ograniczenia finansowe, wybraliśmy najtańszą opcję noclegową. Spaliśmy w ... akademiku! A właściwie był to chyba bardziej internat. Miejsce pozostawiało wieeeele do życzenia, ale wspominamy je z uśmiecham na twarzy :) Miła Pani, która wyglądała na woźną, przywitała nas uprzejmie, dała klucz i już po chwili byliśmy w naszym 'apartamencie' dla trojga. Musiał wcześniej należeć do męskiej części społeczności, bo ze ścian dookoła spoglądały na nas plakaty pań w bieliźnie i zdjęcia sportowych samochodów (jak oryginalnie! :)). Niemniej miejsce miało nam służyć wyłącznie za pokój, w którym możesz położyć głowę na poduszce po długim dniu zwiedzania, więc zupełnie nam to nie przeszkadzało.


Co zwiedzić?

Wszystko! Jak najwięcej się da! W Pradze spędziliśmy 5 dni i ani przez minutę nie nudziliśmy się.
Mieliśmy w miarę określone punkty, które chcemy zobaczyć, niemniej droga do nich zajmowała nam czasami godzinę dłużej, bo wszędzie dookoła były kolejne miejsca warte zobaczenia i budynki, którym musieliśmy zrobić zdjęcia.
Moja czołówka z Pragi to:
  • Zamek na Hradczanach

Dzielnica królewska jest przeogromna i śmiało mogę stwierdzić, że na jej zwiedzenie przeznaczyć można cały dzień. Warto kupić bilet 'all inclusive' na cały teren zamku, bo osobne atrakcje kosztują sporo, a naprawdę żal ich nie zobaczyć. Wśród nich znajdują się: piękna katedra i bazylika, stary zamek królewski, belweder królowej Anny, wieże i Złota Uliczka. Poza tym niekończące się labirynty ulic i uliczek (co jedna, to piękniejsza), pełno mini-muzeów, w których czas stanął w miejscu. Przechodzi się obok małych drzwiczek i okazuje się, że można je otworzyć, wejść tam i zobaczyć jak niegdyś żyli ludzie. Pokoje, pracownie, kina - wszystko za płytą szkła, ale klimat niesamowity!



















  • Rynek starego miasta 

Trochę zatłoczony, jak na stolicę państwa przystało, ale mimo wszystko trzeba go zobaczyć. Praga jest piękna, zabytkowa, ale równocześnie ma w sobie coś mrocznego i tajemniczego. Przynajmniej w moich oczach. Miałam wrażenie, że wiem, skąd Kafka czerpał swoje inspiracje. Warto zrobić sobie spacer po rynku, pobłądzić w odchodzących od niego, niezliczonych uliczkach, zobaczyć słynny praski zegar astronomiczny, wstąpić do restauracji na obiad.









  • Wyszehrad 

Na wzgórzu nad brzegiem Wełtawy mieści się przepiękny zamek, a właściwie twierdza - Wyszehrad. Drogi na szczyt wzgórza wiodą przez imponujące bramy, a na miejscu czeka na nas przepiękna katedra (której nie udało nam się zwiedzić, gdyż akurat odbywał się w niej ślub), liczne ścieżki spacerowe, parki, i przede wszystkim ogromne platformy widokowe, z których rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na czerwone morze praskich dachów.


 





  • Most Karola

Mosty na Wołtawie wydają się być rozstawione niemal z geometryczną dokładnością, przecinając rzekę równoległymi pasmami. Tworzą przy tym niesamowity widok, podziwiając panoramę miasta z wysokości. Najbardziej popularnym jest Most Karola, który ma ponad 500 metrów długości i prawie 10 metrów szerokości. Na ogromnym kamiennym moście zobaczyć można mnóstwo rzeźb, masę kataryniarzy, muzyków, kramów, straganów z pamiątkami i ... tłumy turystów. Niemniej warto nim przejść, żeby przez chwilę poczuć jego wyjątkowy klimat, a później ... szybko uciec. Trzeba bowiem wiedzieć, że wystarczy tylko zejść z zatłoczonego Mostu Karola i znajdujemy zupełnie inne, oblicze Pragi - oazę spokoju, tzw. praską Wenecję - Wyspę Kampa.










Pragę zapamiętam, jako miasto tysięcy zabytków, wspaniałych, starych budowli, życzliwych ludzi, mówiących zabawnym językiem, tętniących życiem miejsc turystycznych oraz małych, zacisznych uliczek. Miasto tajemnicze, piękne, a zarazem po części mroczne. Na pewno warte uwagi na turystycznej mapie świata.




2 komentarze:

  1. W Pradze (głupio się przyznać) jeszcze nie byłam. Ale planuję taką podróż niedługo, więc tym bardziej miło czytało się Twój wpis! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh relacja i tak nie jest taka, jaką ją sobie zaplanowałam. Na 5h przed komputerem 1 pisałam, 1 wybierałam zdjęcia i 3 walczyłam z edytorem Bloggera, który mnie pokonał :( Ustawiam zdjęcia, ustawiam tekst, po czym publikuję i 'bach' wszystko przeskakuje i zmienia pozycje. Poddałam się póki co. Opis miał być bardziej wyczerpujący, ale nie wyszło tym razem ;) Chętnie zerknęłabym do Ciebie, ale po kliknięciu w Poradnik Turystycznego Myślenia pojawia się tylko konto Google +.

      Usuń