niedziela, 25 października 2015

Mięso dla wegeterian ... Świat stanął na głowie :)

Moja wegetariańska przygoda trwa już 3 miesiące. Coraz więcej eksperymentuję, poznaję nowe smaki i sposoby na urozmaicenie diety. Ostatnio mąż przyniósł mi do domu niespodziankę. Specjalnie dla mnie znalazł na półce... mielone! Myślałam, że sobie żartuje i że wziął to dla siebie, ale nie. Mielone było 'meat-free', czyli bez dodatku mięsa. Takie oto cuda produkuje firma Quorn. W ich ofercie możemy znaleźć: mielone, kurczaka, indyka, hot-dogi, burgery, sznycle, nuggetsy, pulpeciki i kiełbasę. Jeżeli ktoś podchodzi sceptycznie do smaku i konsystencji produktów - radzę spróbować. A najlepiej podać komuś, kto nie ma pojęcia co je, a gwarantuję, że nie zauważy różnicy. Produkty mają konsystencję, smak i wygląd mięsa.

 
 
 
Niedowiarków zapraszam na stronę ze zdjęciami: http://www.quorn.co.za/food/.
Ten mięsopodobny wyrób wytwarza się z mikroprotein stanowiących zdrowe, odżywcze źródło białka, posiadających przy tym niską zawartość tłuszczów nasyconych oraz zupełnie wolnych od cholesterolu.
Mikroproteina powstaje w procesie fermentacji, podobnej do tej stosowanej dla drożdży.
Sam pomysł sięga lat 60-tych, w których zaczęto przewidywać wzrost populacji na świecie i problemy, które mogą być tego następstwem (np. niewystarczająca ilość pokarmu bogatego w białko). Na dzień dzisiejszy stanowi ona fantastyczną alternatywę dla wegetarian (jeszcze nie ma wersji wegańskiej) oraz dla osób chcących urozmaicić swoją kuchnię lub zrzucić parę kilo.

czwartek, 22 października 2015

Gdyby tak można zostawić wszystko !

'Gdyby tak można zostawić wszystko
i udać się w podróż incognito
Zostać żebrakiem, albo pijakiem
Zostawić materialną przeszłość
Nic nie budować cieszyć się życiem

Wsłuchać się w ludzi i ich pragnienia
Budzić się wtedy, gdy wstaje słońce
Nie mieć niczego, oprócz cienia
i lecę...

Gdyby można tak zostawić wszystko co dotąd znam
Wiedzieć, że tam gdzie ja jest mój dom
W oczach mieć cały świat
Podróżować, wolnym nie liczyć lat
Wiedzieć, że tam gdzie ja jest mój dom

Wsłuchać się w kamień, pogadać z drzewem
I z każdym bogiem być bardzo blisko
Nie czynić dobra i nie przeszkadzać
Poczuć, jak wokół tętni wszystko.'



 
 
Przygotowania do kolejnego wyjazdu czas zacząć! Tym razem padło na Dubaj. Z natury jestem niecierpliwa i sama nie wiem, co we mnie zwycięża - irytacja, że to jeszcze 3 miesiące, czy słodycz oczekiwania i planowania. A planować już zaczęłam. Najpierw planowałam, gdzie pojadę (co mniej więcej zaczęło mieć miejsce na tydzień po powrocie z Meksyku), a teraz zaczęłam planować jak polecimy, gdzie będziemy spać, co zobaczymy, co zjemy, ....
Problem polega na tym, że nie tylko widzę to wszystko na obrazkach. Ja już tym żyję, już tam jestem. Już węszę zapach arabskiej herbaty, już czuję suchy, pustynny wiatr na skórze, już moczę stopy w czyściutkiej wodzie Zatoki Perskiej. Wiem już co ubiorę, jak się przywitam z miejscowymi, czego spróbuję. Mają tam NAJwyższy budynek świata,  NAJwiększe oceanarium, NAJwiększe centrum handlowe. A zaraz obok tego wszystkiego mają pustynię i wielbłądy i taką ciszę, którą przerywa tylko podmuch wiatru. I ja tam będę! Mimo całego mojego narzekactwa, mimo wszystkiego co mi w życiu nie do końca wyszło, jestem w gruncie rzeczy cholernie szczęśliwym człowiekiem :)
 
Pozdrawiam (fizycznie z salonu, mentalnie z Emiratów)!