Moja wegetariańska przygoda trwa już 3 miesiące. Coraz więcej eksperymentuję, poznaję nowe smaki i sposoby na urozmaicenie diety. Ostatnio mąż przyniósł mi do domu niespodziankę. Specjalnie dla mnie znalazł na półce... mielone! Myślałam, że sobie żartuje i że wziął to dla siebie, ale nie. Mielone było 'meat-free', czyli bez dodatku mięsa. Takie oto cuda produkuje firma Quorn. W ich ofercie możemy znaleźć: mielone, kurczaka, indyka, hot-dogi, burgery, sznycle, nuggetsy, pulpeciki i kiełbasę. Jeżeli ktoś podchodzi sceptycznie do smaku i konsystencji produktów - radzę spróbować. A najlepiej podać komuś, kto nie ma pojęcia co je, a gwarantuję, że nie zauważy różnicy. Produkty mają konsystencję, smak i wygląd mięsa.

Niedowiarków zapraszam na stronę ze zdjęciami: http://www.quorn.co.za/food/.
Ten mięsopodobny wyrób wytwarza się z mikroprotein stanowiących zdrowe, odżywcze źródło białka, posiadających przy tym niską zawartość tłuszczów nasyconych oraz zupełnie wolnych od cholesterolu.
Mikroproteina powstaje w procesie fermentacji, podobnej do tej stosowanej dla drożdży.
Sam pomysł sięga lat 60-tych, w których zaczęto przewidywać wzrost populacji na świecie i problemy, które mogą być tego następstwem (np. niewystarczająca ilość pokarmu bogatego w białko). Na dzień dzisiejszy stanowi ona fantastyczną alternatywę dla wegetarian (jeszcze nie ma wersji wegańskiej) oraz dla osób chcących urozmaicić swoją kuchnię lub zrzucić parę kilo.